Petr Stehlík to utalentowany artysta, który poświęcił swoje życie porcelanie. Pod marką Stehlík Design tworzy biżuterię i dekoracje do domu, które znalazły wielu pasjonatów i adoratorów, nawet poza granicami Czech. Petr ciągle zaskakuje swoimi pomysłami, niezależnie od tego, czy inspiruje się japońskimi tradycjami i origami, czy czeskim folklorem. Zaskoczył nas również w wywiadzie, ile produktów Koh-i-noor z entuzjazmem wykorzystuje w swojej pracy.
Poniżej prezentujemy inspirujący wywiad z Petrem o rodzinnym biznesie, pracy, ale także edukacji i designie.
Cześć Petr! Zacznijmy od początku. Jak długo zajmujesz się sztuką porcelany?
Już w podstawówce chodziłem do szkoły artystycznej na zajęcia z ceramiki, to było takie pierwsze zaznajomienie się ze sztukami pięknymi. Następnie trafiłem na porcelanę w liceum, w Karlowych Warach.
Dlaczego spośród wszystkich możliwych materiałów wybrałeś porcelanę?
Porcelana raczej znalazła mnie. Pamiętam, gdy w poszukiwaniu odpowiedniego liceum decydowałem się między Karlowymi Warami a Bechyně. Obie szkoły miały przedmiot zwany artystycznym przetwarzaniem ceramiki i porcelany. Bardzo podobała mi się wtedy praca z gliną i czułem, że to prawdopodobnie właściwa droga dla mnie.
Ostatecznie znalazłem się w Karlowych Warach, gdzie na początku studiów dowiedziałem się, że pomimo nazwy przedmiotu, nauka będzie koncentrować się głównie na porcelanie. Pomyślałem sobie, że to nie jest wada i że przynajmniej nauczę się pracować z materiałem, do którego dostęp jest bardzo ograniczony.
Wspaniale jest obserwować swoją miłość do tego wyjątkowego, ale bardzo wymagającego materiału. Kto współpracuje z Tobą przy marce Stehlík Design?
Stehlík Design jest organizowany przeze mnie i moją żonę Alice. Razem tworzymy świetny zespół. Ja koncentruję się na projektowaniu i produkcji produktów, Alice jest świetna w marketingu i sprzedaży. Pracuje dla nas również kilka innych osób zewnętrznie, fotografowie, graficy i inni geniusze w swoich dziedzinach działalności. Mimo, że są niewidoczni dla otoczenia, ich praca, a zwłaszcza to, że są niezawodni, jest dla nas niezastąpiona.
Jedną z Twoich najpopularniejszych kolekcji są broszki z motywem origami. Jak wpadłeś na ten pomysł?
To było około dziesięć lat temu. Myślę, że pomysł powstał po jednej debacie z kolegami z klasy. Dojrzewało to w mojej głowie przez chwilę, aż w końcu dotarłem do ostatecznej idei i pierwszej edycji trzech zwierzaków w stylu origami. Na przestrzeni lat wymyśliliśmy dziesiątki różnych motywów i wykonaliśmy tysiące biżuterii, którą nasi klienci lubią nosić w postaci broszek, naszyjników czy kolczyków. Cieszy mnie to.
Czy kiedykolwiek inspirowała Cię twórczość innych artystów?
Całe współczesne środowisko artystyczne jest dla mnie inspiracją, kształtuje trendy, a jednocześnie zmusza do definiowania siebie i bycia innym. Bardzo lubię stare prace, w których podziwiam kunszt autorów, których nazwiska często są nieznane. Na przykład Muzeum Sztuki Dekoracyjnej w Pradze jest dla mnie wspaniałym źródłem inspiracji i pokory. Spośród współczesnych czeskich autorów mam ulubieńca, pana Františka Skálę, którego żartobliwość i wyobraźnię bardzo podziwiam.
Przez jakiś czas przekazywałeś też swoją wiedzę uczniom z liceum artystycznego. Czy jest coś, co chciałbyś zmienić w edukacji i sztuce?
Nie będę ukrywał, że stan czeskiej edukacji nie jest dla mnie idealny. Korekta, o której myślę zawiera wiele drobnych zmian, w tym przede wszystkim podejście między uczniami, rodzicami i nauczycielami. Mogę mówić tylko o liceach plastycznych. Przede wszystkim chodzi mi o metodykę pracy nauczycieli, która wymaga innego podejścia. Z uwagi na to, że czas płynie coraz szybciej, a rozwój technologii postępuje bardzo szybko, nauczyciele będący w szkole od kilku lat mogą stopniowo tracić kontakt z rzeczywistością i tym samym nie dostosowywać metody nauczania do aktualnej sytuacji.
Czy zachęcasz swoje dzieci do sztuk pięknych?
Nie wiem, czy bezpośrednio ich zachęcam, ale pokazuję im możliwości i raczej bawimy się tworzeniem. Alicja i ja jesteśmy tylko przewodnikiem, od nich będzie zależeć w jakim stopniu przejmą nasze zainteresowania i co ich spełni.
Jaką technikę plastyczną najbardziej lubią Twoje dzieci?
Trzyletnia córka jest podekscytowana modelowaniem i malowaniem. Szczerze mówiąc, osobiście nie mogę pracować bez plasteliny. Używam jej do modelowania pierwszych prototypów i tworzenia pre-modeli. Nadaje się również do szybkiego mocowania barier i szalunków podczas wylewania gipsu. Przez lata próbowałem wielu różnych marek, ale najbardziej pasują mi te z Koh-i-noor.
Cieszymy się z tego! Ciekawi jesteśmy ile różnych produktów i materiałów używasz w swoim dziele. Czy masz inne ulubione produkty Koh-i-Noor, bez których nie możesz się obejść?
Wszystko zaczyna się od szkicowania projektów. Lubię używać kilku twardości ołówków, bardzo dobrze się z nimi pracuje. Bardzo przydatna jest też kredka. Do oznaczania próbek używam ołówków i sepii. Sprawdziłem, że pigment nie pali się podczas wypalania, a wręcz przeciwnie, utrwala się i nie można go zmyć, co pozwala uzyskać dodatkowe efekty.
W swojej pracy zajmujesz się tworzeniem obiektów trójwymiarowych. Czy kiedykolwiek realizowałeś sztukę w dwuwymiarowej skali?
Tak, ale stopniowo ograniczyłem się do pracy z glazurą. Bardzo lubię z nią eksperymentować. Mieszanie własnego szkliwa to poniekąd matematyka i ostatecznie ekscytacja, bo kolor i ostateczny wygląd zawsze pojawiają się po wypaleniu.
To brzmi interesująco! Jakie masz plany dotyczące marki Stehlík Design na przyszłość?
Obecnie pracujemy nad dwoma nowymi projektami, które wymagają od nas wiele uwagi i poświęcenia. Od pierwszych szkiców, przez próbki, prototypy, po finalny produkt, projekt opakowania, fotografię i prezentację kolekcji prowadzi długa droga. W efekcie jednak warto, ponieważ entuzjastyczni klienci, którzy chętnie noszą nasze produkty, są dla nas wielką nagrodą.
Trzymamy kciuki, Petr i dziękujemy za wspaniałą rozmowę!